piątek, 20 lutego 2015

Wysublimowany minimalizm a postrzeganie firmy

źródło: fountainpenboard.com
Wysublimowany minimalizm z pewnością jest kontrowersyjnym tematem. Wszak jeśli bardziej istotne jest dla nas "być" niż "mieć", to po co wydawać pieniądze na drogie przedmioty?

Całkiem niedawno przeczytalam post Remigiusza o tym, że firma mieszcząca się w domu jest gorzej oceniana, i że poprostu trzeba mieć biuro w centrum miasta, o nowoczesnym wystroju, oraz drogi samochód, by być poważnie postrzeganym przez klientów.

Kiedyś napisałam, że minimalizm to uwalnianie czasu i przestrzeni dla duchowości. Jeden z czytelników mnie poprawił. Minimalizm to ograniczanie liczby rzeczy by mieć miejsce na to, co dla nas istotne. To nie tylko duchowość. Właścicielka pewnego małego nowojorskiego mieszkania powiedziała kiedyś: "jeżeli posiadasz coś przy tak małym metrażu musisz to naprawdę lubić, bo będziesz na to patrzeć cały czas."

Prawdziwie bogaci ludzie niekoniecznie chcą manifestować swój status społeczny na lewo i prawo. Bogactwo przyciąga uwagę i wiedzą o tym dobrze. Dodatkowo manifestowanie posiadanych pieniędzy kojarzy się bardziej z klasą średnią. Klasie wyższej chodzi o szczegóły.

Często ludzie, z którymi robimy interesy nie bywają u nas w domu. Nie wiedzą nawet z jakiego wysiedliśmy samochodu oraz czy należy do nas. Dostrzegają jednak dobrze skrojony garnitur, spinki od koszuli, pióro.
Po przyjeździe do Polski podjełam pracę mocno niezwiązaną z moim zawodem i dużo gorzej postrzeganą społecznie. W tym czasie zdażyło mi się rozmawiać z prezesem jednej z najbogatszych w Polsce firm. Mimowolnie skomplementowałam jego pióro podając przy okazji jego nazwę: Montblanc 149. To samo które widzicie na zdjęciu. Koszt to około 3 000 zł. On już wiedział że jestem w tej pracy przez przypadek.

Co to ma wspólnego z minimalizmem i odbieraniem przez klientów? Możemy mieć 3 dobrze skrojone garnitury, lub pióro wartości trzech naszych samochodow, albo nawet sześciu rowerów. Podstawą sprzedaży jest dobranie oferty do grupy docelowej. Pod postem Remigiusza powstała dyskusja odnośnie samochodu jakim należy jeździć, bo to obosieczny miecz: tani może oznaczać że nie mamy klientów, a drogi, że zdzieramy z nich pieniądze. Nie ma rozwiązania idealnego, bo nawet wypośrodkowanie spodoba się jedynie klasie średniej...

Wnioski? Nie ma co robić zasady z tego, co powinniśmy posiadać. Ważne jest by zapytać się siebie jaki komunikat chcę wysyłać moim ubiorem oraz posiadanymi przeze mnie rzeczami. Ja już wiem, że nie ma sensu udawać kogoś kim się nie jest. To się udaje tylko socjopatom ;) Warto więc zadać sobie pytanie w jakim segmencie najlepiej będziemy mogli sprzedawać oferowany przez siebie produkt, ale tym razem nieco bardziej świadomie.
Wszak w minimaliźmie chodzi przecież o zycie intencjonalne, nieprawdaż?

4 komentarze :

  1. Prawda, prawda ;) Dlatego właśnie średnio przemawiają do mnie wszelkie akcje w stylu "miej tylko sto rzeczy" lub "nie wydawaj na jedzenie więcej niż 20 zł dziennie". Nie lubię takich ram, ani tego typu analizowania. Róbmy wszystko tak, jak jest nam wygodnie. I posiadajmy tyle ile uważamy za słuszne. Ludzie i tak swoje powiedzą, może więc najlepiej wybierzmy rower i dajmy im pole manewrowe do spekulacji czy to z powodów zdrowotnych czy z braku kasy ;)
    __________________
    Natalia, http://www.pieceofsimplicity.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację, i tak się przyczepią... Wiem że dobrze jest nie odłączać się tak do końca od stada, i przeczytać coś na onecie czy pudelku, bo potem w przerwie na lunch nie rozumie się słowa z tego co mówią współpracownicy, ale to czego nie widzą jest już tylko nasze. Wielu artystów nie przyjmowało gości w domu, tylko np. w restauracji. Dom był ich strefą prywatną... Wciąż uczę się mądrze zarządzać dawaniem dostępu w tych obszarach, bo chyba nie ma innego sposobu na zachowanie higieny w życiu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie, tutaj także uważam, że trzeba raczej postawić na jakość. I wcale nie mam na myśli ślepego kupowania czegoś tylko dlatego, że kosztuje wystarczająco dużo, aby zwrócić na siebie uwagę. Nie widzę nic złego w tym, że kupuję sobie np. droższą koszulę jeśli uważam, że będę się w niej doskonale czuć, ale za to nie rozumiem kupowania czegoś na pokaz.
    Bardzo mądry wpis! ;)

    OdpowiedzUsuń