piątek, 6 lutego 2015

Dlaczego ludzie zostają minimalistami?

Za każdą zmianą w naszym życiu stoi z reguły jakiś kryzys. To on jest odpowiedzialny za chęć wyrwania się z rutyny i standardów społecznych, które do tej pory były dla nas naturalne, i które oswajaliśmy od dziecka.

Minimaliści różnią się od siebie. To prawda, że ile ludzi, tyle sposobów na życie, albo jeszcze więcej... Zauważyłam jednak, że to co łaczy ich najbardziej, to bodziec, który nakłonił ich do upraszczania swojego życia.


Brak kasy


Nie wystarczy nie mieć pieniędzy by zostać minimalistą. To przecież sposób myślenia, sposób na życie. Znam jednak historie ludzi, którzy z przyczyn finansowych musieli przenieść się do mniejszego lokum, pozbyć się wielu rzeczy, i zdali sobie sprawę z tego, że mogą wreszcie cieszyć się tym co mają: rodziną, wolnym dniem poświeconym odpoczynkowi, a nie wiecznemu sprzątaniu... W ich przypadku brak funduszy stał się okazją do wprowadzenia minimalizmu w życie, i tak im się spodobał, że gdy już staneli na nogi, to przy nim pozostali.

Uważam to jednak za dość żadkie zjawisko,. Dla większości brak pieniędzy jest jednak bodźcem by zarabiać więcej. Ciężko jest będąc w takiej sytuacji spojżeć na nią z boku i postarać się wyciągnąć z niej korzyści.


Ciągły brak czasu


To zdecydowanie był mój "kopniak" który tak naprawdę zrobił ze mnie minimalistkę. Kiedy już osiągnełam pełnoletność, i świat wreszcie stał prze demną otworem, rzucilam się na wszytko, co mi oferował. W czasie moich pierwszych "dorosłych" wakacji pracowałam w trzech miejscach na raz. To oczywiście nie trwało długo, szczególnie że studia na najlepszej polskiej uczelni ekonomicznej pozbawiły mnie do reszty czasu, i musiałam poprzestać na jednej kiepsko platnej pracy. Nie miałam czasu jeść, ani powiedzieć znajomym, że nie mam kiedy się z nimi spotkać... Nie lepiej było, kiedy dostałam pracę w jednej z największych korporacji... Roboty miałam tyle, że wypad do toalety był sukcesem... Straszne, prawda?

To co ludzie dookoła nazywają sukcesem było tak naprawdę katorgą.
Przez lata jednak nauczyłam się, że prawdziwie posiadam jedynie rzeczy, które mam ze sobą w plecaku. Do reszty poprostu nie miałam dostępu z braku czasu.

Podobnie swoją drogę rozpoczynał Joshua Becker. Pewnego razu postanowił zrobić pożądek w garażu, podczas gdy jego 3 letni syn, czekał na niego, by pograć w baseball. Mijały godziny... a syn wciąż czekał. W końcu zaczepiła go sąsiadka -osiemdziesięcioletnia starsza pani mówiąc: dlatego właśnie moja córka jest minimalistką. Wciąż powtarza mi, że nie muszę mieć tylu rzeczy. Wtedy własnie Joshua zrozumiał, że te wszystkie przedmioty nie przynoszą mu radości, ale odciągają go od tego, co kocha najbardziej.

Życie jest drogą, podczas której wybieramy, co jest dla nas tak naprawdę ważne. To jest czas podejmowania decyzji, a Bóg dał nam jedynie 24 godziny na dobę, żebyśmy nie mieli złudzeń. Nie da się kupić czasu. Pytanie brzmi: co chcesz z nim zrobić?

Kula u nogi




Z lekkim plecakiem można więcej. Wie o tym wielu podrożników. Żeglarze często nie widzą potrzeby posiadaia niczego więcej, niż to z czym żyli przez wiele miesięcy na łódce.

Oto kolejny przypadek ograniczania ilości ubrań gdzie inspiracją była zmiana kraju


Wielu pracowników na zagranicznych kontraktach również zostaje minimalistami.
Z jednej strony to konieczność, bo taszczenie wszystkich swoich rzeczy jest prawdziwie męczące. Nie zawsze można zabrać ze sobą do nowego miejsca wszystko co posiadamy, tak więc ograniczamy się tylko do tego co jest nam niezbedne. Po latach przechowywania rzeczy u rodziców w piwnicy, przyjeżdzamy wreszcie by rozprawić się z nimi definitywnie.

Chciałabym osiąść gdzieś na stałe, i nie lubię się przeprowadzać. Jednak nic, tak jak częste zmiany miejsca zamieszkania, nie nauczyło mnie pozbywania się rzeczy.

Do tej grupy dodałabym też dzieci rodziców "zbieraczy". Przez lata obserwują jak każa okazja jest dobra, by zdobyć kolejną pamiątkę lub udoskonalający życie sprzęt, i mówią "nie" spędzaniu czasu na odkurzaniu bibelotów.

Czasem poprostu trzeba wybrać: albo chcę spelnić swoje marzenia, albo zatrzymać swoje graty ;) To jak odcięcię się od kotwicy, która uniemożliwiała nam wypłynięcie w morze.

3 komentarze :

  1. Mnie osobiście przekonało to, że zaczęłam czuć się przytłoczona przez te wszystkie rzeczy, które posiadam. Cieszę się, że nie musiałam stać się minimalistką ze względów finansowych czy też przeprowadzki, miałabym wrażenie, że zostało mi to wtedy odgórnie narzucona, a tak wychodzi to ze mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie chęć zmiany był spowodowany nadmiarem przedmiotów, przez które musiałam się męczyć, nie mogłam niczego znaleźć.

    Przed dodaniem wpisu przeczytaj go jeszcze raz, są literówki i błędy ortograficzne.

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie nastąpił po tym jak 2 syn dorósł do bałaganienia... i uznałam żę ja ni epotrzebuję sprzątać od rana do wieczora rzeczy które służą... no właśnie? Głownie do sprzątania bo tak na prawdę ich nie używałam...

    OdpowiedzUsuń