piątek, 6 lutego 2015

Czy vlogi są lepsze niż blogi?

Tytuł jest oczywiście prowokacją, bo są to po prostu różne formy przekazu, które inaczej sprawdzają się w zależności od treści, którą chcemy za ich pomocą przekazać. Dlaczego jednak prawie wyłącznie korzystam z tylko jednej z nich?

Kiedy porównamy je do konwencjonalnych mediów wówczas mamy do czynienia z telewizją i słowem pisanym, a w ich kwestii powiedziano chyba już wszystko.
Blogi i vlogi jednak mają tą zasadniczą różnicę, że trzeba ich poszukać, a to znaczy, że mamy bardziej do czynienia z treściami, które po prostu nas interesują, a nie tymi, które ktoś uznał za potencjalnie interesujące dla nas. Jest to dla wielu osób czynnik decydujący o porzuceniu konwencjonalnych mediów.

Czytanie zwykło być postrzegane dość "nobliwie", i kojarzone było najczęściej z wyższym ilorazem inteligencji, wykształceniem, klasą społeczną, etc... Ten patos zbudowany wokól niego, często powodował, że młodzi ludzie łączyli książki z czymś nudnym, pretensjonalnym. Internet w tym sensie zrewolucjonizował podejście do słowa pisanego, bo czytanie blogów, portali internetowych, i forów, nie kojarzy się tak bardzo ze starszym panem w okularach.

Kiedy chcesz nauczyć się gotować, sięgasz po program telewizyjny czy przepis?
Niby nagranie jest bardziej przystępne, bo wszystko jest łatwo pokazane, niczego nie trzeba się domyślać. Fenomen Nigelli Lawson jest tego świetnym przykładem. Zastanawiam się jednak jaki procent jej widzów był w stanie cokolwiek ugotować na podstawie jej programów. Wciskanie non stop pauzy podczas uruchamiania piekarnika, albo sięgania po kolejne składniki, i korzystanie z pilota mając ręce brudne od jedzenia nie jest zbyt praktyczne. Pewnie dlatego Nigela sprzedała tyle książek kucharskich :)
Zabawne, że nic tak jak gotowanie nie potrafi zobrazować sedna tematu.

Innymi słowy vlogi owszem są bardziej naturalne w odbiorze, ale najczęściej oglądane z nich są chyba pranki. Kiedy chcę zapoznać się ze wszelkiego rodzaju fachową wiedzą, sięgam po fora/blogi.

Dodatkowo dużo lepiej jest mi czytać niż oglądać:
-w pracy w porze lunchu
filmików bez słuchawek oglądać nie wypada, a gdy mam założone słuchawki, co chwile ktoś mnie pyta: "co oglądasz?". Dodatkowo jest to znacznie bardziej dyskretne.

-kiedy nie mam dostępu do nielimitowanego internetu.
Każdy kto korzysta z mobilnego internetu wie, że oglądanie youtube'a delikatnie powiedziawszy się nie opłaca... W praktyce vloga muszę najpierw pobrać. Jest z tym więcej zachodu niż z blogiem, tak więc nagranie musi być NAPRAWDĘ interesujące bym je obejrzała.

-nie zakłóca ciszy w domu.
Mogę je czytać w czasie, gdy mój mąż ogląda obok film lub słucha muzyki

Nie muszę dodawać, że dużo łatwiej jest mi przeanalizować merytorycznie treść, która została spisana niż nagrana.

W moim przypadku film wygrywa ze słowem pisanym tylko w jednym przypadku: gdy stoję w autobusie. Tak, wiem, że tysiące ludzi czyta książki na stojąco trzymając je w jednym ręku. Ja tak po prostu nie potrafię. Z jakichś nieznanych mi przyczyn łatwiej jest mi wodzić wzrokiem za filmem na smartfonie niż tekstem...

Wy też tak macie?

4 komentarze :

  1. Też w większości przypadków wolę blogi, można bardziej wgłębić się w temat, wracać do niego, zapisać sobie daną treść, najbardziej interesujące nas akapity. Natomiast vlogi wolę przy recenzjach książek, kosmetyków, filmów, są bardziej spontaniczne, przepływa więcej informacji w krótszym czasie ;)
    A co do czytania na stojąco w autobusie.... Nigdy nie potrafiłam tego robić ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie wolę czytać, głównie dlatego, że ciężko jest mi się skupić przez dłuższy czas na słuchaniu czyjejś przemowy. Poza tym jestem trochę molem książkowym i lubię sobie czytać czy to w przerwie na lunch, czy w autobusie, a ciężko jest robić to samo z filmikiem.
    Wydaje mi się jednak, że zainteresowanie vlogami podyktowane jest często chronicznym brakiem czasu. Wiem, że wiele osób robi jakąś tam swoją "ważną rzecz" pracową czy uczelnianą i włącza sobie tego typu nagrania "w tle". Trochę nie widzę w tym sensu, a wręcz brak szacunku dla twórcy, ciężko bowiem skupić się na tym co mówi twórca, jeżeli jego nagranie jest tylko częścią szumu w tle.
    ___________________
    Natalia, http://www.pieceofsimplicity.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasuneły mi się dwa pytania: czy chodzi o wytworzenie "twórczego szumu" tak jak sluchanie muzuki podczas nauki, oraz czy jest to spowodowane nieumiejętnością przebywania w ciszy?
      Pytam Ciebie, bo nigdy takiego zjawiska nie zaobserwowałam.

      Usuń