czwartek, 18 grudnia 2014

Digital nomad czyli cyfrowy nomada

Cyfrowy nomada to człowiek często zmieniający swoje miejsce zamieszkania. Świetnym przykładem jest tu Nicole Hennig, która pracuje zdalnie, i regularnie się przeprowadza: zimą na południe ameryki, latem na północ korzystając z Airbnb.

ostatnio przykładowo sprawdzała jak mieszka się w mikroapartamencie w Seattle


Dlaczego jej blog jest taki pomocny?

Nic jak brak stałego adresu nie pomaga zobaczyć jak wiele rzeczy jest nam niepotrzebnych. Nie jestem jedyną osobą, która uważa, że przeprowadzka jest najlepszym sposobem na wdrożenie w życie minimalizmu. Dopóki nie zmieliłam kraju przez wiele lat byłam na etapie wiecznego przymierzania się i planowania, pomimo iż ograniczanie liczby rzeczy zawsze leżało w mojej naturze.

Przeprowadzka jest jak skanowanie komputera. Żadna inna sytuacja nie zmusza nas do przejrzenia absolutnie wszystkich posiadanych rzeczy. Dopiero kiedy poczujemy ich ciężar na własnych barkach widzimy wyraźnie, ze do tej pory robiliśmy to źle. Ironią jest fakt, że kobietom najtrudniej jest dźwigać przedmioty, choć to one są najczęściej miłośniczkami "upiększania domu".

Nie lubię przeprowadzek. Jestem typem domatora który najchętniej nie ruszał by się spod kołdry.
Dopiero co niedawno postanowiłam zakupić sobie masę dodatków do domu by móc urządzać przyjęcia w angielskim stylu, gdy zobaczyłam co posiada Nicole:



Czytanie jej bloga jest jak takim małym przypomnieniem sobie jak niewiele mi trzeba bez przechodzenia przez ten proces na nowo. Nagle okazało się, ile przedmiotów, które już posiadam z powodzeniem zastąpi mi nowe :)



Lisy mają nory i ptaki powietrzne - gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć. (Mt 8:20)

Jako katoliczka jestem częścią kościoła pielgrzymującego, czyli moje obecne życie nie jest celem samym w sobie, ale drogą do prawdziwego Domu. W zakonach częstą praktyką są regularne przeprowadzki. Takie doświadczenie pozwala przypomnieć sobie, że budowanie "ciepłego gniazdka" jest bez sensu.
Nigdy nie zapomnę widoku jednego z znajomych zakonników, który bez wahania pozbył się praktycznie wszystkiego, co przybyło mu po 3-letnim pobycie w moim mieście (w tym naprawdę pięknych pamiątek). Przeprowadzki hartują.

7 komentarzy :

  1. Lata temu spędziełem na jachcie z góą 16 miesięcy... I od tego czasu nikt nie jest w stanie mi wmówić,że 99% rzeczy, których nie mam jest mi "niezbędnie do życia potrzebne".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo sprzedałeś wszystko i kupiłeś jacht ;) Niezły deal swoją drogą...

      Usuń
    2. Nie...
      Bo mój własny świat ograniczył się był "nagle" do 12m kw. powierzchni mieszkalnej na której musiałem zmieścić wszystko na co najmniej kilka miesięcy podróży :)))
      No ale za to jaki "basen" miałem "za płotem":))))

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam pytanko, masz problem z dysleksją? Kożystać, az razi w oczy :) pRZejrzeć.... głównie zauważyłam u Ciebie problemy z rz/ż....
    Oczywiście to żaden hejt :) wszystkie posty bardzo mi się podobają. Sama z każdym dniem zmierzam ku coraz to mniejszej ilosci ZBYTECZNYCH rzeczy i kontaktów, obowiązków :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz mnie -walczę z dysleksją całe życie... Akurat nie mogłam skorzystać z autokorekty i wyszło na jaw... Już to poprawiłam.

      Bardzo się cieszę, że posty Ci się podobają :)

      Usuń